Dzieci korzystają z bezpiecznego dostępu do zabawy na ulicy podczas letniej imprezy blokowej. (Fot. autor)
Zeszłego lata zaczęliśmy organizować imprezy blokowe. Złożyliśmy wniosek o pozwolenie od miasta i zablokowaliśmy każdy koniec naszej ulicy, aby przejść przez ruch, ustawiając składane stoły i krzesła na ulicy na cotygodniowe Grillowanie. Dzieci w bloku uwielbiały to, i kręciły się w górę iw dół bloku we flotylli skuterów, trójkołowców i rowerów. Najgorsze było to, że po zakończeniu block party, następnego dnia najmłodsze dzieci nie mogły zrozumieć, dlaczego nie mogą już jeździć po ulicy, dlaczego musiały manewrować trójkołowcami po popękanych i wyboistych chodnikach. Wychodzili na ulicę, a my musieliśmy być w pogotowiu, gotowi, by ich złapać i zawrócić.
W lekturze Petera Nortona Walka Z Ruchem Byłem zszokowany i przerażony, gdy dowiedziałem się, że place zabaw to wynalazek przemysłu samochodowego, który, rozpoznając luzy, które samochody w miastach tworzyły, gdy zabijały dzieci, stworzył nową narrację o potrzebie chodzenia dzieci do wyznaczonych miejsc do zabawy, zejścia z ulicy, opuszczenia przestrzeni publicznej. Były one genialnie udane.
Był taki moment, kiedy ta dzielnica została po raz pierwszy zbudowana jako Przedmieście tramwajowe, kiedy mogliśmy pozwolić wszystkim trzy, cztero-i pięciolatkom biegać między naszymi domami. Kiedy playdates nie musiał być wstępnie ułożone przez tekst i niektórych dorosłych w gotowości, aby upewnić się, że małe ciała nie są smuszone przez nieświadomych pojazdów.
Sto lat temu oddaliśmy przestrzeń publiczną ulic samochodom, ze szkodą nie tylko dla dzieci,ale dla wszystkich innych, którzy mogliby chcieć lub potrzebować gdzieś pojechać, Nie jeżdżąc sami. Nie bez kontrowersji, ale ostatecznie uzależnienie od samochodów zmieniło nasze społeczności i na nowo zdefiniowało, jak i gdzie pracowaliśmy i socjalizowaliśmy się. Obecnie żyjemy w społecznościach, które w pełni zaangażowały się w życie zorganizowane wokół samochodu.
Jako ktoś, dla kogo to nie działa i nie może pracować, widzę niedociągnięcia tego systemu wokół mnie, niedociągnięcia w dostępie, wpływ na zdrowie publiczne, katastrofę klimatyczną wywołaną przez auto-uzależnienie. Cofanie się nie jest możliwe, prawie każda część naszego życia gospodarczego i społecznego opiera się na uzależnieniu od samochodów. Nawet najmniejsze zmiany, jak np. dofinansowanie bloku brakującego chodnika obok ośrodka młodzieżowego, wymagają ogromnych nakładów rzecznictwa.
Ale co więcej, zależność od samochodu zmieniła sposób interakcji z naszymi bezpośrednimi społecznościami fizycznymi. Rzadziej spotykamy się z sąsiadami, gdy najbliższa fizyczna interakcja przechodzi obok siebie w samochodach. Nie odwiedzamy już tych samych sklepów spożywczych czy kawiarni, ponieważ tak łatwo jest wskoczyć na autostradę do Costo, trafić do Starbucksa w drodze na autostradę, zawieźć nasze dzieci do szkoły, ponieważ ” chodzenie jest zbyt niebezpieczne.”
Ale jesteśmy istotami społecznymi. Jak nauczyła nas pandemia, szukamy sposobów na połączenie. Znajdujemy inne społeczności. Zwracamy się do forów internetowych, do mediów społecznościowych. A w tych przestrzeniach online łatwo jest znaleźć tych, którzy się z nami zgadzają. Algorytmy robią to za nas.
Jesteśmy wtopieni w Komory echa i w tych komorach ECHA tworzymy własną rzeczywistość, więcmetimes nawet nie zdając sobie sprawy, że ci, z którymi rozmawiamy, ci, którzy zgadzają się, lubią i wzmacniają nasze myśli, są uwięzieni w tej samej małej bańce z nami. Że te sieci społecznościowe stworzyły wiele małych wszechświatów, które niezależnie radykalizują się, oddalając się coraz bardziej od siebie, kiedy przestajemy wchodzić w interakcje z tymi w naszej bezpośredniej geografii fizycznej.
I wtedy nadchodzi bezprecedensowa kopuła ciepła, Turbodoładowany huragan lub raz na 100 lat powódź. I nadejdzie, ponieważ takie jest klimatyczne przeznaczenie, które przejawiliśmy dla siebie i naszych dzieci.
I nie ma prądu.
Zalana ulica w Red Hook, NY, podczas huraganu Sandy. (Fot. autor)
Mój moment rozliczenia przyszedł w 2012 roku, kiedy huragan Sandy uderzył w Nowy Jork. Mieszkaliśmy na poddaszu w Red Hook, dzielnicy Brooklynu. Wraz z wieloma najemcami handlowymi, mój partner i ja oraz dwie inne pary artystów mieszkaliśmy w naszych jednostkach. Nikt z nas nie zamierzał przestrzegać nakazów ewakuacji. Huragan Irene przeszedł rok wcześniej, a w Wielkiej kałuży na ulicy było tylko metr wody. Domyśliliśmy się, że będzie podobnie. Ale gdy zrobiło się ciemno, woda zaczęła się podnosić, i to bardzo szybko. Gdy było około dwóch stóp, nasi sąsiedzi na dole wyszli. Godzinę później było do 8 stóp. Ich mieszkanie na pierwszym piętrze zostało całkowicie zalane. Nie wiedzieliśmy, czy będzie rosnąć. Nie było prądu i ciągle zaglądaliśmy po schodach, żeby sprawdzić poziom.
Następnego dnia usłyszeliśmy, że nasza sąsiadka, która była w ciąży, urodziła tej nocy w szpitalu po ewakuacji. Stracili wszystko w swoim mieszkaniu. Zapach wody i oleju napędowego przenikał wszystko tygodniami. To zapach, który wciąż sprawia, że knebluję, kiedy łapię powiew oleju na ulicach po deszczu.
Red Hook, po drugiej stronie wody z błyszczących wież Wall Street, nie miał prądu przez dwa tygodnie. Minęło piętnaście dni, zanim został odrestaurowany w naszym domu. W domach Red Hook, jednym z największych kompleksów mieszkaniowych w kraju, zalały kotły na pierwszym piętrze, a lokatorzy byli bez ciepła i ciepłej wody przez miesiące.
Pracowałam nad filmem zbierającym fundusze dla jednego z moich klientów związkowych po huraganie Sandy, który próbował zebrać fundusze dla członków, którzy stracili domy w czasie burzy. Słuchanie opowieści z tamtej nocy utwierdziło mnie w przekonaniu, że w przetrwaniu tych katastrof klimatycznych, być może tak samo jak bogactwo czy zasoby, liczy się wiedza i opieka nad sąsiadami. Społeczności, które wymyślają, jak zaspokoić potrzeby ludzi, nawet w chwilach poważnego kryzysu, są społecznościami, w których ludzie się znają.
I do dziś czuję się okropnie, że nie znałem lepiej naszych sąsiadów z dołu. Gdy ewakuowali się w ciemności, pożyczyliśmy im światło rowerowe do użycia jako latarka. Ale nie zaoferowaliśmy pomocy w ratowaniu czegokolwiek z ich mieszkania, ani nie zapytali. Kilka miesięcy później, po tym jak nasz gospodarz wypatroszył i naprawił ich dom, wrócili. Przywieźli nawet światło rowerowe, które wciąż mam w szufladzie.
Z powodu tego, co stało się w huraganie Sandy, kiedy przeprowadziliśmy się do Seattle, postawiłem sobie za cel, aby poznaćmógłbym w naszej dzielnicy. Jak byliśmy gospodarzem podwórku grilla i zorganizowane strony bloku, dowiedziałem się, że to nie tylko nas spotkanie sąsiadów po raz pierwszy, wielu z nich nie znał się nawzajem albo.
Nie jest łatwo poznać sąsiadów, gdy twoja jedyna interakcja polega na tym, że pozwalasz im przejść przez Ciebie, gdy rano wychodzicie do szkoły. Marzę o tym, jak inaczej byłoby, gdyby ktoś inny niż nasza rodzina szedł na przystanek autobusowy. Łatwo jest porozmawiać, gdy stoisz z kimś w schronisku autobusowym. Ale na razie moje pragnienie budowania społeczności i budowania odporności przejawia się poprzez partie blokowe.
I to działa. Ostatnim razem, gdy groził nam pożar, jeden z moich sąsiadów napisał do mnie, że ma dodatkowy filtr powietrza i poprosił mnie o sprawdzenie, czy wszyscy, których znałem, mogą go używać.
Chcesz zorganizować własną imprezę block party? Jeśli chcesz, aby to oficjalne, tutaj jest gdzie ubiegać się o bezpłatny Seattle DOT Block Party Permit.